środa, 4 lipca 2012

#3 Zayn


Jak co miesiąc poszłam do fryzjera podciąć końcówki. Tym razem zastanawiałam się, czy zmienić może fryzurę. W kieszeni miałam już odliczoną kasę. Fryzjerka mnie zna i zawsze dobrze doradzi. Zazwyczaj nie ma tam kolejki. Dzisiaj jak weszłam do środka, zauważyłam chłopaka o czarnych włosach na żelu, który zastanawiał się patrząc do katalogu nad wyborem fryzury.
-Poproszę podciąć włosy, tak z około 10 cm. - postanowiłam. Miałam długie szatynowe kręcone włosy. Po obcięciu sięgały mi do ramion.
Chłopak czekał na swoją kolej. Gdy wstałam z fotela fryzjerskiego on popatrzył się na mnie z ciekawością w oczach i poruszył śmiesznie brwiami. Jak już wyszłam z salonu, powstrzymywałam się od wybuchnięcia śmiechem. ~już wiem, że gdy nastaną mnie złe dni, będę pocieszała się tymi ciemnymi brwiami~ myślałam.
Obraz brwi został mi w głowie do końca dnia.
*dwa dni później*
Mama wróciła z pracy. Była bardzo zmęczona i kazała mi pójść do sklepu po zakupy.
Poszłam do tego sklepu z łaski. Nie chciało mi się w ogóle wstawać z kanapy. Oczywiście mama dała mi listę niekończących się zakupów. Ze sklepu do domu miałam spory kawałek, ale to nie wszystko, gdy wracałam zaczęło lać jak z cebra. ~no trudno muszę sobie poradzić~ wracałam do domu z czterema wielkimi reklamówkami jedzenia i innych bzdur.
Byłam w połowie drogi, gdy zerwała mi się jedna z reklamówek i to akurat ta ze szkłem.
-Szlak! - krzyknęłam. Byłam cało mokra i z ziębiona. Usiadłam na ławkę i powiedziałam:
-Gorzej już być nie może - i wtedy ktoś zepchnął mnie z ławki prosto w błoto. Jak w stałam to już tylko widziałam dwóch chłopców uciekających z jedną z moich toreb.
Buty już mi przemokły. Byłam wściekła, że dałam się namówić na te głupie wyjście. Zabrałam ostatnie dwa bagaże i szłam przez park. W pewnym momencie szedł na przeciwko mnie jakiś chłopak z wielki parasolem. Było tak ciemno, że nie widziałam twarzy. Gdy przechodził koło mnie zaczął się śmiać:
-Może ci jakoś pomóc? - zapytał.
-Nie dzięki. - i zerwała się kolejna reklamówka. Już nie miałam sił na to wszystko i rozpłakałam się.
-Chodź, pomogę ci. - powiedział stanowczo.
*na klatce*
Zapaliłam światło i dopiero wtedy spostrzegłam, że to chłopak od brwi. Przypomniała mi się ta scena z ich ruchem i zaczęłam się śmiać.
-Z czego się śmiejesz? - zapytał.
-Nie, nie. Z niczego... - starałam się uspokoić.
-Dobrze pechowcu... Jestem Zayn - teraz on śmiał się ze mnie.
-Ha ha ha. A ja jestem (T.I) - przedstawiłam się. - Chcesz wejść? - zaproponowałam z grzeczności.
-Z chęcią - nie krępował się.
Wszedł tak po prostu, zdjął buty i kierował się ku mojej mamie.
-Dobry wieczór - przywitał się.
-Dobry wieczór - powiedziała jakby nigdy nic. Było to dla mnie trochę dziwne, bo nie wypytywała się kto to jest i w ogóle. 
Popatrzyłam na zegarek. Była godzina dwudziesta druga. Jeszcze bardziej się zdziwiłam, bo nie okrzyczała mnie, że tak późno wracam. 
-Upiekłam babeczki. Macie może ochotę? - powiedziała mama. Byłam już całkowicie zakłopotana.
-Nie dziękujemy - odpowiedziałam.
Usiedliśmy w stołowym na mojej kochanej kanapie. Zayn opowiedział, że widział mnie już wcześniej lecz chciał zobaczyć jak sobie poradzę.
-I nie uratowałeś mnie przed tymi złodziejami? - zapytałam oburzona, lecz śmiejąc się.
-Wiesz... Jutro przyniosę ci te zakupy. 
-Co?... - już nie wiedziałam o co chodzi.
-No wiesz... Jak to powiedzieć... - jąkał się - to byli moi kumple Niall i Louis - powiedział z prędkością światła. Byłam zaskoczona. Wzięłam pierwszą lepszą poduszkę i okładałam go ciosami.
Zaraz później przyszła rozbawiona mama z babeczkami:
-Częstujcie się.
Zayn wziął jedną i wstał.
-Muszę już lecieć. A ... mogę wziąć kilka babeczek dla Nialla ? - rzuciłam w niego poduszką.
-Nie dość, że na mnie napadli to jeszcze mają dostać darmowe jedzenie? - śmiałam się - Dobra weź i pozdrów ich ode mnie.
*następny dzień*
Zapukał ktoś do drzwi. Poszłam otworzyć. Stało tam dwóch chłopaków i Zayn. Blondyn trzymał moją reklamówek, ten Drugi i Zayn trzymali tort z napisem Przepraszamy.
-Oszaleliście? - zapytałam śmiejąc się.
-My nie, ale on tak - Powiedzieli chórkiem chłopcy wskazując na Zayna.
Wpuściłam ich do środka i zapoznałam się ze złodziejami. Poszłam do kuchni, by rozpakować reklamówkę, nie było moich ulubionych ciasteczek i coca-coli. Ledwie co otworzyłam usta, by o to zapytać, a już słyszałam dźwięk zamykających się drzwi. Wróciłam do salonu i nie było ani chłopców, ani połowy tortu. Za to do poduszki był przyczepiony numer telefonu. ~co on jeszcze wymyśli~ zastanawiałam się.
*po miesiącu spotykania się z Zaynem* 
-Dobra przyjdę. Ale bez twoich kolegów. -powiedziałam poważnie do słuchawki.
-Dziękuje. Mam dla ciebie niespodziankę. - powiedział i rozłączył się.
Przebrałam się i poszłam pod kino, tam gdzie umówiłam się z Zaynem. Czekałam na niego i oczywiście nie przyszedł. Podszedł do mnie ochroniarz i zapytał czy nazywam się (T.I. i N.).
-Tak. - przytaknęłam.
-To dla ciebie. Zostawił to pewien chłopak. - dał mi karteczkę z napisem ,, Idź 550 kroków na wchód " - To jakieś żarty? -powiedziałam. Dobra, w końcu poszłam te ponad pół kilometra i stanęłam. Podszedł do mnie mały murzynek, dał karteczkę i uciekł. Napisane tam było ,, Wejdź do klatki i wejdź dach '' . Okej. Na sam początek powiem mu żeby uważał na powtórzenia przy układaniu zdań.
Weszłam na dach i zobaczyłam drużkę usypaną różami, która prowadziła do pięknie przygotowanego stoliku. Zrobiłam chyba z dwa kroki w kierunku niego i ktoś od tyłu zakrył mi oczy. Pierwsza myśl to Zayn. Tak to był on, ale co zamierzał?...
-Witaj - powiedział tajemniczo.
-Hej
Spędziliśmy genialnie ten wieczór. Po zachodzie słońca odprowadził mnie do domu i na pożegnanie pocałował w policzek.

poniedziałek, 2 lipca 2012

#2 Niall cz.2

~Jeżeli ktoś nie przeczytał pierwszej części, to może nie wiedzieć o co w tej chodzi : P ~ taka tam mała informacja~


Gdy rano się obudziłam to poczułam, że mam całą mokrą poduszkę. Obudziłam się z myślą, że Klara wszystko zepsuje. Chciałam dopuścić do siebie myśl pozytywną, lecz to było silniejsze ode mnie. Oczywiście w złym humorze i cała rozczochrana zeszłam na śniadanie. Gdy zauważyłam Klarę opowiadającą o wczorajszej nocy, dobiłam się. Myślałam, że mnie zaraz szlak trafi. Zastanawiałam się, czy on jest wart tego całego zachodu. Kto by pomyślał, że w ciągu nie całego tygodnia można się tak zakochać. 
-Uwierz on tak świetnie całuje! - wykrzyczała to Klara
-Myślisz, że Ci uwierzę? - mówiłam z irytacją w głosie
-Nie musisz. Jego się zapytaj. - śmiała się podle
Zatkało mnie. Nie mogłam nawet takiej myśli do siebie dopuścić ~jak? on? z nią? to niemożliwe!~ myślałam.
*następny dzień*
Wczoraj do końca dnia chodziłam załamana. Dzisiaj rano już trochę ochłonęłam, lecz po śniadaniu zadzwonił Niall:
-Spotkamy się?
-Co? Nie ma mowy! Pierw się liżesz z tym potworem, a później myślisz, że zaliczysz jeszcze jedną? Nie ma mowy! - rozłączyłam się. Nie żałowałam tego co zrobiłam. Miałam tylko nadzieję, że zniknie z mojego życia raz na zawsze. Nie rozumiem... najpierw stawia mi przejażdżkę London Eye, później zaprasza na randkę i na końcu, gdy ma być szczęśliwe zakończenie on zmienia laskę.
Po śniadaniu poszłam do pokoju. Nie miałam zamiaru wychodzić.
Równo gdy wybiła dwunasta, ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam zdenerwowana, bo nie miałam ochoty na gości. Przed drzwiami leżał kosz pełen róż, a w nim karteczka:
,,Spotkajmy się za pół godziny w tej samej kawiarence, przy tym samym stoliku. Czekam Niall"
Poszłam nie chętnie na to spotkanie. Nie chciałam iść, lecz to było silniejsze ode mnie.
Czekał tam gdzie wcześniej. Usiadłam bez słowa.
-Wiesz... - zaczął - Słyszałem od Oliwi co się stało. To nie prawda, nie pocałowałem jej. 
-Nie wiem co o tym myśleć... - pwiedziałam
-Ja Ci to opowiem od początku. To było tak, że jak ty poszłaś, to ona zaczęła się wypytywać o wszystko. No... nie wiem jak to wytłumaczyć... 
-Wieżę Ci... Jesteś jedynym chłopakiem któremu wieżę w każde słowo - w tym momencie wtuliłam się w niego, tak jak w tą zapłakaną poduszkę.
-Między mną, a Klarą nic nie było. Z dziesięć minut po twoim wyjściu powiedziałem jej, że mam coś ważnego do zrobienia - starał się wytłumaczyć
-A co było takiego ważnego? - zapytałam z czystej ciekawości
-Moja kuzynka piekła babeczki - i zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
-Wiesz jesteś cudownym chłopakiem... jesteś na pewno inny niż inni blondyni - śmiałam się dalej
-A ty jesteś na pewno podkreślam, na pewno piękniejsza od tych wszystkich róż, które Ci przysłałem.
A... I mam jeszcze jedną wiadomość... (T.I) jak już wyjedziesz do Polski to dzwoń, a ja przyjadę do Ciebie w każdej chwili. 
-A skąd mam pewność, że będziesz o mnie pamiętał? - zapytałam.
-Stąd. Właśnie z tego miejsca przysięgam Ci, że będę o tobie pamiętał, a od sms-ów nie uciekniesz, bo będę pisał codziennie. - mówił śmiejąc się poważnie.
-Będę o tobie pamiętać - pocałowałam go lekko w policzek - Jutro jadę... - zasmuciłam się
-Nie bądź smutna. Ja w każdej chwili mogę do Ciebie przyjechać - a on pocałował mnie na pożegnanie.

#2 Niall

Pojechałam na obóz językowy do Anglii. Nie znałam nikogo z grupy do której należałam. 
Po kilku dniach nie udało mi się z kimkolwiek zapoznać, wszyscy wydawali mi się tacy jacyś dziwni.
Wreszcie zagadałam do jednej laski:
-Hej, jestem (T.I) - przywitałam się.
-A ja jestem twoim koszmarem - odpowiedziała śmiejąc się podle. 
-Okej... Nie rozumiem...
-Tu nie ma nic do rozumienia (T.I) - mówiła z irytowana - może kojarzysz pierwszą klasę podstawówki? wycieczka? chłopak? i ja? świta Ci coś?
-...hmm...Kaja...? - zapytałam niepewnie.
-Nie. Klara. - odpowiedziała i odwróciła się na pięcie.
Gdy poszłam do pokoju, chciałam wszystko sobie przeanalizować. Przypominałam sobie małe drobiazgi z pierwszej klasy. ~wycieczka, chłopak i Klara~myślałam. Coś sobie kojarzyłam, ale przez mgłę. 
Poszłam spać, lecz nad ranem zerwałam się i przypomniałam sobie całą tą historię. Chodziło o chłopaka z równoległej klasy który się we mnie zakochał i tańczył ze mną prawie całą dyskotekę. To już wiem dlaczego grupka małych dziewczyn patrzyła na mnie takim wzrokiem, jakby miały mnie zabić. 
    Na drugi dzień podeszłam do niej i zapytałam, czy chodziło jej o Sebastiana. Oczywiście przytaknęła śmiejąc się ze mnie. Rozejrzałam się po jej koleżankach i rzeczywiście były podobne do tamtych dziewczynek.
-Teraz ja Ci odbiję chłopaka. Uwierz zemsta będzie słodka! - mówiła z pełną powagą.
-Wiesz co...? Byłyśmy w pierwszakach! W tedy w głowie nie było żeby odbijać komuś chłopaka! - krzyknęłam zirytowana. Odeszłam od niej natychmiastowo.
*na drugi dzień*
Dzisiaj pojechaliśmy do Londynu. Dziwnie się czułam, nie mając do kogo się wyżalić.
Jak dotarliśmy, to na początek dali nam dwie godziny czasu wolnego. Oczywiście chodziłam sama. Przechodziłam koło Big Bena, gdy od tyłu ktoś złapał mnie za ramię.
-Oj przepraszam, pomyliłem Cię z moją kuzynką... - tłumaczył się chłopak o blond włosach.
-Nic się nie stało - odpowiedziałam lekko wystraszona. Po mojej odpowiedzi blondyn poszedł szukać dalej.
Obraz chłopaka został mi w głowie. Lecz moje myśli przerwało zdanie:
-Hej, jestem Oliwia. Widzę, że chodzisz tak sama... - powiedziała dziewczyna z mojej grupy.
-Ja jestem (T.I). Choć jedna osoba ze mną pogada...
-Wybacz, lecz nie dziwię się. Ta cała Klara takie rzeczy wszystkim naopowiadała, że hoho...
-To już wiem dlaczego nikt ze mną nie gada... - i zaczęłam się jej żalić. 
Szybko się zapoznałyśmy. Poszłyśmy razem na zakupy, do cukierni i do ,,Thorpe Parku". Dobrze się bawiłam w wesołym miasteczku, do momentu kiedy zobaczyłam Klarę. Ciągle mnie śledziła. Nie mogłam od nie uciec. Wreszcie gdy myślałam, że ją zgubiłam zauważyłam budkę z watą cukrową. Razem z Oliwią wybierałyśmy smak.
-Najlepsza jest ta zielona - powiedział jakiś chłopak zza moich pleców.
Odwróciłam się i zobaczyłam tego samego blondyna.
-Hej... - zaczęłam niepewnie.
-Jestem Niall - uśmiechnął się i popatrzył mi głęboko w oczy.
-A... ja... (T.I) - jąkałam się - A... to jest Oliwia...
-Kojarzyłem Cię skądś, ale nie umiałem sobie przypomnieć - mówił. - Widzę, że nie jesteście stąd... Może chcecie pójść na London eye?
- Z chęcią - przytaknęłam.
-Ja mam lęk wysokości, lepiej zostanę na dole - powiedziała Oliwia.
Wjechałam z Niallem na górę. Pokazywał mi wiele ciekawych miejsc.
-Jak tu pięknie - powiedziałam.
Dowiedziałam się o nim wiele rzeczy. Z grzeczności też mu trochę o sobie opowiedziałam i dałam mu swój numer. I tak nie wierzyłam, że zadzwoni.
  W pewnym momencie zerkałam na niego jak wpatrywał się w miasto. Wyglądał uroczo.
*na drugi dzień*
-Widzę, że znalazłaś niezłe ciacho - Klara znowu zaczęła tą swoją głupią gadkę.
-Nie przy śniadaniu proszę - śmiałam się i usiadłam koło Oliwi.
-On jest już mój - zagroziła. Z jednej strony obawiałam się co wymyśli, ale z drugiej nie wierzyłam, że ona może mu się podobać. 
  Usiadłam przy stoliku ze smutną miną. Oliwia zapoznała mnie ze swoją paczką. Cieszyłam się, że poznałam więcej osób lecz to nie poprawiło mojego nastroju.
*wieczorem*
Byłam u siebie w pokoju. Gdy zadzwonił mój telefon, pierwszą myślą jaka przyszła mi do głowy to  Niall. I rzeczywiście to był on. Zaprosił mnie do kawiarenki blisko mojego hotelu. Ubrałam się w najładniejsze,lecz takie żeby nie wzbudzały podejrzeń ciuchy. Upięłam włosy w koka i pobiegłam na dół. Blondyn na mój widok uśmiechnął się i zaprosił do środka. Usiedliśmy przy stoliku dla dwojga.
Zastanawiałam się, czy to randka. Nie wiedziałam co powiedzieć. 
-Hej wam! Mogę się przysiąść - wtrąciła się w piękną chwilę Klara. Wzięła krzesełko ze stolika obok i przysunęła do nas - Jestem Klara. My się chyba jeszcze nie znamy.
-Jestem Niall - powiedział załamany. Chwilę później poprawił mu się humor, bardzo dobrze bawił się z Klarą.
-Wychodzę. - powiedziałam stanowczo i wyszłam.
-Pa - odpowiedziała drażniąco dziewczyna.
Poszłam do siebie do pokoju i zaczęłam płakać w poduszkę. Chwilę później zasnęłam i starałam się zapomnieć o tym dniu.


Wiem, dziwny imagin. Będzie druga część, to może uda mi się jakoś to rozkręcić. Dopiero zaczynam pisać takie imaginy więc mogą być takie nijakie :P



niedziela, 1 lipca 2012

#1 Louis

Umówiłam się z Angeliką w parku, na naszej stałej ławeczce. Jak zwykle spóźniła się z pół godziny.
-Przepraszam, ale... - tłumaczyła zadyszana.
-Dobra. Już się przyzwyczaiłam - mówiłam śmiejąc się - To co, idziemy do tej nowej budki z lodami? - zapytałam.
-No jasne! Na taki upał nie ma nic lepszego! - natychmiastowo odpowiedziała .
Gdy kupiłyśmy nasze wymarzone w taką pogodę lody, zauważyłyśmy idących na przeciwko nas dwóch chłopców. Jeden z nich był ubrany w białą koszulę w paski i długie czerwone spodnie. Jego kolega miał za to bujne loki, które przykuły uwagę Angeliki.
-Ej mam plan! - szepnęła mi do ucha.
-Już się boję - odpowiedziałam śmiejąc się.
-Popchnij mnie na tego loczka - powiedziała szyderczym głosem.
-Co? Ty chyba żartujesz!? 
-No szybko, bo się zbliżają! 
Jak byli równo i z nami, popchnęłam ją tak jak chciała. I wylądowała truskawkowym lodem na bluzce chłopka. Jego pasiasty kolega zaczął się śmiać:
-A widzisz Harry, ty to masz zawsze szczęście - oznajmił tak słodko, że aż nogi się pode mną ugięły.
-Przepraszam nie chciałam - tłumaczyła się Angi.
-Nic się nie stało. A i tak wogule to jestem Harry, a to jest Louis - mówił śmiejąc się .
-Wiesz... Chodźmy do mnie, ja ci wypiorę tą bluzkę - namawiała Angelika. Nie spodziewałam się tego po niej.
-Jak chcesz śliczna - chłopak w ogóle nie zaprzeczał.
Od razu poszli do jej domu, nie zauważając, że zostawili nas w tyle.
-Chyba zostaliśmy sami - oznajmił Louis
-Taa... I jestem (T.I). - przedstawiłam się.
-Pójdziemy na lody? - zapytał.
-Dobrze - odpowiedziałam niepewnie.
-Wiesz... chciałbym więcej się o tobie dowiedzieć. - powiedział lekko zaniepokojony, bo nie wiedział jaka będzie moja reakcja.
-Jak chcesz, to możemy od razu do mnie pójść - sama nie wierzyłam w to co mówię.
*w domu*

Od razu weszliśmy do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku, a on koło mnie. W chwili kiedy usiadł poczułam lekki, ale przyjemny dreszczyk. Rozmawialiśmy tak długo, że aż straciliśmy poczucie czasu. Lou wyszedł około dwudziestej trzeciej. Byłam tak zmęczona, że nie chciało mi się nawet dzwonić do Angi jak jej poszło z Harrym. 
Gdy już spałam to śnił mi się oczywiście Louis, lecz przerwało mi sen pukanie do okna balkonowego. Obudziłam się i popatrzyłam na zegarek. Była godzina trzecia nad ranem. Podeszłam do balkonu trochę wystraszona i ujrzałam tam Louisa.
-Co ty tu robisz? Jak tu wszedłeś? - przychodziło mi do głowy coraz więcej pytań.
-Chodź pokażę ci coś - mówił tajemniczym głosem.
-Ale... - szybko mnie przekonał - Dobra, tylko się przebiorę.
Przebierając się, ciągle myślałam co on wymyślił.
Gdy się przebierałam to nie zauważyłam, że on ciągle na mnie patrzy.
-Nie podglądaj! - oznajmiłam.
-Za późno - śmiał się.
-Dobra. jestem gotowa.
Zeszliśmy na dół prawie bezszelestnie. Na szczęście rodzice się nie obudzili.
Wyszliśmy z domu, a na ulicy był zaparkowany ścigacz. Podeszliśmy do niego. 
-Wsiadaj - powiedział Lou.
-Ten motor jest twój? - zdziwiłam się. 
-Tak. Widzę, że masz chustę, daj zawiążę ci nią oczy. - dałam mu tak jak chciał i zastanawiałam się ciągle co on chce zrobić.
Usiadłam na motor. Strasznie się bałam, bo jechałam pierwszy raz.
Gdy wystartowaliśmy serce biło mi coraz szybciej, a razem z tym przytulałam Louisa coraz mocniej.
Poczułam, że się zatrzymaliśmy. Lou wziął mnie na ręce i nic nie mówił. Wreszcie postawił mnie na nogi i zdjął chustę.
-I jak? - powiedział.
Staliśmy na wielkim balkonie z widokiem na morze. Po prawej stronie piękny widok na kwitnący las, a z lewej śpiące miasto. Zatkało mnie, nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy i co teraz zrobimy. Louis przytulił mnie i szepnął do ucha:
-(T.I) jesteś najwspanialszą osobą jaką znam. Wiem, że znamy się dopiero drugi dzień, ale jak widzisz bez ciebie nie mogę nawet zasnąć. - powiedział tak jakby uczył się tego na pamięć - Kocham Cię.
W tym momencie nogi się pode mną ugięły, a serce zaczęło bić jeszcze szybciej niż wcześniej.
-Lou... Ja ciebie też - powiedziałam lekko się jąkając, bo nie miałam pojęcia, że on czuje to samo co ja od czasu gdy go mijałam z Angi.
Jak to powiedziałam, uśmiechną się do mnie, delikatnie wziął za rękę i czule pocałował.




Pomysł z motorem wzięłam z filmu http://kinolive.pl/film_online/17899-trzy-metry-nad-niebem-tres-metros-sobre-el-cielo-2010-lektor.html
Polecam. Wyciskacz łez, bardzo fajny.